Muszę dziś narysować prawie nic – napisał w swoim Dzienniku Jacek Sempoliński.
Nie powiem, nawet mu się to udało, a efekty tego „nicnierobienia” można zobaczyć w naszej galerii zdjęć. „Patrzące obrazy” są dziełem ekspresyjnego abstrakcjonisty Jacka Sempolińskiego. Na wystawie w Manggha prezentowanych było 110 prac malarza ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie i z prywatnej kolekcji. Ta świetnie zaaranżowana instalacja pozwalała nam wejść między obrazy i być fizycznie w środku twórczości Sempolińskiego. Obrazy otaczały nas, patrzyły na nas, a my mogliśmy patrzeć na nie lub… przez nie. Interpretacja tych malowideł nie jest łatwa, ponieważ jest to sztuka abstrakcyjna i ekstremalna. A może każda interpretacja jest dozwolona?
Monochromatyczne kompozycje malowane są ciemnymi błękitami, fioletami, zimnymi szarościami, są poprzecierane, podziurawione, okaleczone, niektóre noszą ślady fizycznych udręczeń. Obrazy Jacka Sempolińskiego to ogrom refleksji, emocji i przemyśleń.
Artysta wielokrotnie powtarzał te same tematy, malował krajobrazy z miejsc, które często odwiedzał: Mochnaczkę, Męćmierz, Kamienną. Dużo tu czaszek, twarzy, jest też ukrzyżowanie, chociaż jest tak nierealne, że trudno doszukać się związku z rzeczywistością. Obrazy dotyczą fundamentalnych problemów z zakresu egzystencji, religii i kultury.
To fenomenalna sztuka polska, bo Jacek Sempliński był wielką indywidualnością i jednym z najważniejszych polskich artystów XX wieku, był ekspresjonistą, abstakcjonistą, realistą, który podejmował wątki religijne. Nie jest to twórczość łatwa, nie raz będziemy zbierać szczękę z podłogi i głowić się na interpretacją, ale tym większe wyzwanie dla nas.
Artysta zmarł w 2012 roku, zostawiając po sobie ponad 800 obrazów olejnych i kilka tysięcy rysunków; do malowania często używał tylko ręki lub szpachli murarskiej.

Jeśli kiedyś traficie na wystawę jego prac, to zdecydowanie polecam popatrzeć przez te obrazy na obrazy.

Anegdota głosi, że pewnego dnia pani sprzątaczka wyrzuciła Jego obrazy, bo były zniszczone… Jakoś mnie to nie dziwi.
Dorota

Jacek Sempoliński. Patrzące obrazy