Pierwsze koty za płoty i pies płynie kajakiem! Nasz plan nie był ambitny i wybraliśmy 10 kilometrowy spływ Baryczą z Milicza do Sułowa, to lajtowa trasa przez krainę ptaków, ryb i stawów. Rzeka ma 133 km długości i większość trasy można pokonać kajakiem. Barycz i jej dopływy zasilają kompleks największych w Europie stawów rybnych, których początki sięgają XIII wieku. Zakon Cystersów, czyli dawne ministerstwo gospodarki i rozwoju, zapoczątkował tutaj hodowlę ryb a następne pokolenia budowały kolejne sztuczne zbiorniki; dzisiaj jest ich ponad 285. To tu znajduje się największy w Polsce rezerwat przyrody i mekka dla ornitologów. Mimo że ptactwo wodne i błotne w ilości prawie 300 gatunków gęga, lata, krzyczy wniebogłosy, awanturuje się i ostrzega wzajemnie kiedy zajdzie potrzeba, to jest tu sielsko.
A co robi pies w kajaku? Nie wygląda na znudzonego, raczej jest wyluzowany i ciekawski. Obserwuje co dzieje się dookoła, kto nas wyprzedza, kogo mijamy, nadstawia uszu co w wodzie piszczy i przygląda się dziwnym obiektom latającym, pod postacią niebieskich ważek, gdy te przysiądą na wiośle. Na szczęście ten kompaktowy sznaucer nie powoduje tsunami ani wywrotki w czasie gdy usiłuje capnąć owada. Rzeka na naszym odcinku jest dość wąska i wije się leniwie, wzrok przyciągają kwitnące na żółto grążele, budowlane konstrukcje bobrów i latające ptactwo. Po drodze przepływamy pod wiaduktem, mijamy Ostoję Konika Polskiego i zatrzymujemy się na mały piknik w Grodzisku Kaszowo. Spływ kończymy przed jazem w Sułowie a szkoda, bo wszyscy nabrali ochoty do machania wiosłem. Pies po wyjściu z kajaka udaje starego wilka morskiego i maszeruje lekko marynarskim krokiem.
Dolina Baryczy, to malownicze krajobrazy z perspektywy kajaka, szlaki piesze i rowerowe, kolorowy świat karpia, ścieżki edukacyjne, konie, ptasi raj i birdwatching, łowiska wędkarskie, zabytki i lokalne pyszności. Nie licząc gęgających gęgaw, panuje tu spokój, cisza i totalny wypoczynek. Chociaż wyjazd z psem różni się od samotnego podróżowania, da się go ogarnąć. W Dolinie Baryczy z psem lub bez – nie będziecie zawiedzeni.
W ramach testowania lokalnych smaków zamawiamy pierogi z karpiem i kapustą. Nie mogły być lepsze. Mniam.

***

Następnym razem opowiem o psie, który jeździł koleją oraz był naszym alibi w czasie urbex’u a to wszystko oczywiście na Dolnym Śląsku.

O psie, który pływał kajakiem